Uff... nareszcie dostęp do internetu.
Ach te ostatnie dni szkoły: Jeszcze nigdy nie chodziłam do szkoły nie zaglądając na lekcje. Tak, podobno lekcje były, ale jakie to nie mam pojęcia. Przez 5 kolejnych dni szykowałyśmy z K. CV, listy motywacyjne i Application Form-y wszystkich uczestników praktyk. Przeskanowałyśmy około 180 stron dokumentów. Po perypetiach z niedziałającym drukarko-skanerem na jednym komputerze, doszłyśmy do wniosku, że zainstalujemy ten oto drukarko- skaner na laptopie Pani A. Wszystko byłoby świetnie gdyby nie błąd krytyczny po ZAINSTALOWANIU urządzenia. W końcu po 2? godzinach kombinowania przeszłyśmy do klasy Pana od informatyki, który użyczył nam łaskawie swego skanera. Tak, skanując ok 180 kartek zakończyłyśmy naszą ciekawą przygodę z dokumentami wyjazdowymi :)
A teraz: Mamy lato w pełni i w pełni są... także przygotowania do praktyk. Powtórki słówek i nauka nowych - dzięki programikowi od Pani A. :) Kto nie wziął niech żałuje. Poza tym mamy szczęście, bo "biblioteka" zgodziła się na przetrzymanie książek od zawodowego angielskiego w domu przez wakacje, więc możemy nauczyć się tego na co nie starczyło czasu na lekcjach.
Btw. przypomniała mi się właśnie sprawa z niedziałającą platformą, mianowicie od kiedy moja grupa dostała nowe loginy i hasła, nie można było zapisać żadnej z ankiet, którą się wypełniało. Nie miałam tak tylko ja ale i pozostała część grupy. Co tam się dzieje? Jak zakończy się ta sprawa?
Na zakończenie chcę dodać: A forgetful head makes a weary pain of heels. - Czyli w wolnym tłumaczeniu, kto nie ma w głowie ten ma w nogach ;)