Wczoraj ponownie odwiedziłyśmy Londyn. Tym razem tylko w trzyosobowym składzie. Celem naszej podróży był ON - TYMCZASOWY!!!! (na zdjęciu).
Sprawę załatwiłyśmy pozytywnie. Co prawda droga do konsulatu była kręta, długa, męcząca .... i na brytyjskiego GPS, ale warto było. ON prezentuje się fantastycznie (nie prawda?).
Opłaciłyśmy to poranną pobudką (o godz. 2.30), długą podróżą (6 godzin - z blisko czterdziestominutowym spóźnieniem), pięciominutową przejażdżką metrem (Victoria Line - niebieską linią), ponad godzinnym poszukiwaniem konsulatu, piętnastominutowym załtwieniem formalności i trzydziestominutowym staniem w kolejce po JEGO odbiór, ponowną podróżą metrem i ..... odpoczynkiem na Victiria Bus Station Coach (przed powrotem) ....
Do Plymouth wróciłyśmy o 22.00.
PS - Ufff!!!! Teraz wszyscy razem będziemy mogli wrócić do Polski.
pelno wrazen ale na szczescie juz po krzyku, teraz niech Zuzka uwaza!:p x
OdpowiedzUsuńAda, paszport jest u nas w depozycie - Koordynatorka
OdpowiedzUsuń