środa, 18 września 2013






Szok......
Od pierwszego dnia pobytu wiele rzeczy pozytywnie nas zaskakuje. To co jest najlepsze i godne naśladowania to szacunek okazywany drugiemu człwiekowi w każdej, nawet najbardziej banalnej sytuacji. Słowa: I'm sorry, thank you czy codzienne pozdrawianie się słyszymy na każdym kroku. Ludzie są sympatyczni i bardzo pomocni. W kolejce do autobusu, na ulicy, w sklepie - brytyjczycy wykazują wysoką kulturę osobistą. Wchodząc czy wychodząc z autobusu pasażerowie witają, pozdrawiają i dziękują za przejazd a kierowca zawsze uprzejmie odpowiada. Kierowca nie ruszy z przystanku dopóki pasażer nie zajmie miejsca i .... nie ma pośpiechu, nikt się nie denerwuje. Typowy brytyjski  styl.
Dzisiaj czas minął nam na załatwianiu formalności w konsulacie RP związanych z zagubionym dowodem. Zdawać by się mogło, że wszystko jest takie proste. A jednak...... formalności jest tyle ile w karju. To nas jednak nie zdziwiło. To co nas zaskoczyło (a wręcz powaliło z nóg) to cena biletu na pociąg z Plymouth  do Londynu (bo musimy się stawić osobiście w konsulacie, by załatwić formalności). Jeden bilet w obie strony (najtańszy) kosztuje 128,30 funtów (w przeliczeniu na polską walutę- 641,50 zł). Szok .... 
Koordynatorka

8 komentarzy:

  1. Do stu tysięcy kartaczy!!! Toć to cała renta Japycza..., a może jeszcze ze dwie tace...!!!
    Stąd wnioski, że nasze PKP nie jest takie najgorsze, może luksusów nie ma, ale chociaż po taniości.
    Nasuwa mi się jeszcze jedno przemyślenie- podobno nic nie ma za darmo, więc ta uprzejmość Brytyjczyków musi być gdzieś wliczona, a może akurat w cenę biletu.
    Pozdrawiam Michałowa.
    PS- mam nadzieję, że chociaż miejsca były siedzące.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hi Michałowo,
    muszę Cię rozczarować- nie skorzystałyśmy z usług kolei brytyjskich. Po prostu nas na to nie stać. Kupiłyśmy bilety na autobus i pojedziemy do Londynu (do Konsulatu) "na kołach" (co prawda dwa razy dłużej niz koleją, ale cóż.....). Coś za coś.
    Pozdrawiam Koordynatorka.
    PS- renta Japycza + dwie tace = jedna pensja nauczycielska

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi Koordynatorko,
    osobiście wolę pociągi, ale jak w grę wchodzą koszta to i pieszo bym poszła... zawsze bym kiedyś doszła.Racja, trzeba szukać oszczędności, bo jak widzę pieniądze się Was nie trzymają, a jak mawia młodzież- "hajs się musi zgadzać".
    Mimo wszystko mam nadzieję, że mogę liczyć na jakąś pamiątkę- najtańszą na świecie, może być nawet mydełko hotelowe albo... pomarańczowy kubek.
    Pozdrawiam Michałowa.
    PS-zależy jaka taca, bo jak remontowa to ja nie wiem czy nie ze te pensje nauczycielskie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hi Michałowo,
    możesz liczyć na jakiś brytyjski drobiazg (ale o pomarańczowym kubku zapomnij- nie będzie pasował do plebani). Co do "hajsu" to nie prowadzimy życia "ponad stan" ..... nie jesteśmy rozrzutne. Jedyne czego sobie nie odmawiamy to.... kawusi (w zwykłym lokalu gstronomicznym kosztuje 2,5 funta - no cóż, czego się nie robi dla własnej przyjemności ...).
    Pozdrawiam Koordynatorka

    OdpowiedzUsuń
  5. Hi Koordynatorko,
    oooo jak miło. W takich okolicznościach już nie mogę doczekać się Waszego powrotu.
    Dobra, odpuszczę sobie ten pomarańczowy kubek, swego czasu miałam ich aż nadmiar. Chociaż uważam, że najwspanialszy prezent na świecie to jednak... filiżanki :). Co do kawuśki to Was doskonale rozumiem... sama też bym sobie tej przyjemności nie odmówiła. A skoro nie prowadzicie hulaszczego trybu życia na obczyźnie to takie małe(drogie)przyjemności się Wam należą.
    Pozdrawiam Michałowa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hi Michałowo,
    cieszę się, że jest KTOŚ w Polsce, kto bardzo czeka na nasz powrót (właściwie na "maleńki" gift z GB) i to jeszcze na plebani. Kamień z serca, że nie musi to być pomarańczowy kubek (od przybytku głowa boli - i to jeszcze "wziętego" na lewo). Co do przyjemności to powiem, że teraz oddajemy się innym - tj. długim spacerom wieczornym (po prostu "idziemy z buta" do Copfthorn Hotel po uczennicę - około 1 godziny). Jest super i w przeciwieństwie do brytjskich kolei - nic nie kosztuje (nota bene nasz gospodarz, na pytanie dlaczego bilety kolejowe są tak drogie powiedział, że sam tego nie rozumie. Powiedział również, że nawet kolej za te funciaki nie zapewnia miejsc siedzących - kolorycik brytjski).
    Pozdrawiam Koordynatorka

    OdpowiedzUsuń
  7. Hi Koordynatorko,
    oj nie rozpamiętujmy starych błędów- człowiek był młody i głupi. Teraz bym się 2 razy zastanowiła... czy nie potrzebuję ich więcej.
    Skoro kolej brytyjska jest dziadowa i łajdacka to wgl się Wam nie dziwię, że wybrałyście piechotę.
    Tak na marginesie to gratuluję postawy Ryśka- zrozumiecie, jak przeczytacie Artur A.- Poprawność turystyczna (patrz wujek GOOGLE).
    Pozdrawiam Michałowa.
    PS- oj udziela się Pani przebywanie z młodzieżą, jeszcze trochę i będę musiała słownik SLANGU włączyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hi Michałowo,
    owszem młodośc ma swoje prawa, ale ..... pewne kanony obowiązują. Co do spacerków... była to "zaprawa" przed zwiedzaniem Londynu. Tam chodziliśmy wszędzie na piechotę i zwiedzaliśmy to co najważniejsze. Oj przydała się "zaprawa spacerowa"!!!! Proszę obejrzyj relację zdjęciową z naszego wypadu do stolicy (przepraszam, że tylko zdałam relację z połowy wycieczki - najpierw wyczerpała się bateria w moim aparacie, wzięłam drugi od p. Agnieszki i za jakiś czas wysiadła bateria i w drugim). Zostałam bezrobotna. Ale i tak jest nieźle.
    Pozdrawiam niedzielnie Koordynatorka

    OdpowiedzUsuń